“W pięknym tym i niegdyś bogatym, dziś całkiem zburzonym mieście utrzymywała się jeszcze główna kwatera jenerała Rochambeau, naczelnego rządzcy wyspy. W porcie znaleźliśmy kilkanaście rozmaitej wielkości okrętów wojennych i admirała Latouche Trecil, któremu składając raport, dostrzegliśmy łódź od brzegu płynącą, był to nasz kapitan Przebendowski, teraz adjutant jen. Rochambeau, wysłany dla dowiedzenia się co miał znaczyć ten nowo przybyły okręt.
Zaproszony, wraz z kapitanem okrętowym na obiad i posadzony po lewej stronie rządzących, zapytany od niego, jak ten kraj uważam odpowiedziałem: że bardzo górzysty.. Rozumiem, odrzekł mi, znam ja was we Włoszech i lud wasz za ciężki do działania w górach, dla tego poślę was w równiny do części południowej bynajmniej nie zniszczonej, gdzie powinno wam być dobrze. Jakoż drugiego dnia kapitan okrętu odebrał rozkaz udać się z nami do Cap Tibouron i tam nas na ląd wysadzić, a mnie, dowiadywać się o najbliższego jenerała i pod jego pójść komendę.”
Artur Oppman, Na San Domingo Obrazy i Wspomnienia, Warszawa, 1917, Pamiętnik Kazimierza Małachowskiego