Rzeź i rabunek ustał dopiero rano. Sebastiani kazał bębnić i trąbić, wzywając rabusiów do szeregów, a gdy to nie skutkowało, rozkazał wejść do miasta silnym oddziałom, stojącym w odwodzie i przywrócić porządek. Kolbami, płazami, drzewcami od lanc napędzono rabusiów i morderców, a mocne patrole przebiegające ulice uspokoiły strasznie zniszczone i przerażone miasto. Ofiarą rzezi padło przeszło sześćset osób, przeważnie starców, kobiet i dzieci. Ciała pomordowanych przez sześć dni leżały na ulicach dla przykładu i postrachu Hiszpanów, i pochowano je dopiero wtedy, gdy psuć się zaczęły i zarażać powietrze.
Wojska franko-polskie straciły ledwie 33 ludzi. Komendanta powstańców schwytano i powieszono w mundurze, na żelaznym balkonie jednego z domów w mieście, na rynku. Odtąd wieszano zwykle na balkonach, co było łatwem, bo w Maladze, południowym obyczajem, każden dom, zwłaszcza na pierwszem piętrze posiada żelazne maleńkie balkony.
Stano w Maladze spokojnie, o ile można było w tej wojnie stać spokojnie, przez dwa miesiące. Gubernatorem miasta został dowódca 9-go pułku piechoty polskiej Antoni książę Sułkowski; gdy ten jednak wkrótce powołany został do kraju, a raczej sam tego zażądał, bo mu się sprzykrzyła ta wojna, komendę nad pułkiem objął pułkownik Grotowski, a gubernatorstwo w mieście powierzono Francuzowi, pułkownikowi Berton.
Podobneż zmiany zaszły i w pułku 4-tym piechoty. Komendant jego Wierzbiński udał się do kraju, a dowództwo w zastępstwie objął podpułkownik Zdzitowiecki, dopóki z Polski nie przybył na to stanowisko pułkownik Waleński, nielubiany przez wojsko, człowiek niespełna zdrowych zmysłów.
_____
Zygmunt Lucyna Sulima, Polacy w Hiszpanii (1808-1812), Warszawa, Gebethner i Wolff, 1888 r.