Na Irun do Tolozy, maszerowano wśród cią głych deszczów i przejmującego zimna. Za Tolozą Polacy posuwając się wśród błota i deszczów, z uczuciem znużenia i smutku, napotkali na dro dze zamordowanego haniebnie kawalerzystę francuskiego. Ciało nieszczęśliwego przywiązane do czterech słupów było spalone.
Wywarło to na żołnierzy przykre niezmiernie wrażenie. Stara Legia Nadwiślańska tocząca już bój w Hiszpa nii od półroku blisko, przyzwyczajona była do mordów tajemnych i nie zrażała się niemi, ale świeże wojska dywizyi polskiej były tem okropnem zjawiskiem ciężko zrażone, i budziło ono w nich chęć pomsty, budziło wszystkie nieludzkie, krwiożercze nam iętności, które zawsze i wszędzie tkwią w piersi człowieka. To też biada Hiszpanom, gdy ich dosięgła lanca lub bagnet polskiego żołnierza! Nie przebaczano ani płci, ani wiekowi. Była to wojna wytępienia!
W dodatku do tego mieszkańcy wszędzie ze wsi i miast przed wojskiem uciekali. Zostawiano domy puste i nagie.
_____
Zygmunt Lucyna Sulima, Polacy w Hiszpanii (1808-1812), Warszawa, Gebethner i Wolff, 1888 r.