Około połowy miesiąca sierpnia 1802 roku rozeszła się na wyspie San-Domingo wieść o zdobyciu Gwadelupy przez generała Richpanse, o uśmierzeniu tamecznych mieszkańców i zaprowadzeniu na nowo pomiędzy murzynami niewoli. Podobne postanowienie rządu francuskiego powszechną zgrozę wzbudziło, dało poznać murzynom wyspy San-Domingo, jaki los ich czeka, stało się hasłem przyszłego powstania.
W jednej prawie chwili w kilku punktach wyspy wybuchty pożary buntu. W górach San-Domingo murzyn, Lamour de Rance, stanął na czele rokoszan, Sans-Souci zbuntował się w Yaliere, Noel w Dondon, Sylla w Plaisance, Macaja w okolicach Port-de-Paix. Najgroźniejszym jednak pomiędzy naczelnikami zbuntowanych murzynów był Karol Belair, który niedostępne góry Cahos obrał sobie za siedlisko.
Chcąc się pozbyć tak niebezpiecznego nieprzyjaciela, generał Leclerc Wysłał przeciwko niemu Dessalines’a, który nie z orężem w ręku, lecz zdradą pokonać go zdołał. Udając, że przechodzi na stronę zbuntowanych, Dessalines wciągnął Karola Belair wraz z żoną w zasadzkę, skąd okutym w kajdany dostawił generałowi Leclerc. Oddani przez niego pod sąd wojenny, złożony z samych murzjmów, śmiercią ukarani zostali.
„Na San Domingo Obrazy i Wspomnienia”, Artur Oppman, Warszawa 1917.